niedziela, 1 lutego 2015

I

- To przyjedziesz?- wałkowała temat Shakira.
- Zrozum, że mam pracę, nie mogę ot tak sobie jej zostawić..
- Wiem, że chcesz przyjść, już prawie Cię przekonałam..
- Całkiem ciekawe argumenty- mówiłam podpisując kolejną kartkę- kontynuuj.
- No weź, nie daj się prosić, kiedy ostatnio byłaś na imprezie?
- Nie pamiętam- odparłam niewzruszona przekładając kolejne zwoje papierów- nie lubię imprez.
- Źle to ujęłam, kiedy ostatnio wyskoczyłaś na ognisko? Upieczemy kiełbaskę, chlebek, przyjdziesz, prawda?
- Przyjdę, co mam zrobić - zaśmiałam się nadal przeglądając kartki.
- A teraz mam do ciebie pytanie..
- Słucham..
- Masz tak podzielną uwagę, że wiesz co czytasz?
- Tak, podpisuję właśnie papier z rozprawy- uśmiechnęłam się- chwila, skąd wiesz?
- Szeleścisz kartkami, ale nie ważne, będziemy na ciebie czekać, pa!
- Cześć, cześć.

Do domu wpadłam tylko na moment, dokładnie po to, żeby ściągnąć koszulę i założyć jakiś ciemny sweterek.Zgarnęłam położone chwilę temu na komodzie w korytarzu klucze do samochodu i wybiegłam z mieszkania.'Jak ja nie lubię się spóźniać'- pomyślałam i z piskiem opon wyjechałam z parkingu, sprawy w biurze tak bardzo się przeciągnęły, że właśnie miałam piętnaście minut na przejechanie całego miasta.
-Hej, Geri! Zacznijcie beze mnie, przepraszam strasznie, ale się spóźnię..
- Nic się nie dzieje, spokojnie Liv, jakby co, to będziemy w ogrodzie, buźki!
- Tak, tak..- mruknęłam jedynie koncentrując się na drodze, w myślach szybko wyszukałam najszybszą drogę do domu Pique.
Najdłuższa droga szybkiego ruchu w Barcelonie prowadziła z jednego końca miasta na drugi, co według moich obliczeń wymagało około 25 minut, może jeśli pojadę jeszcze szybciej to zdążę? Według informacji zamieszczonej na panelu mojego samochodu przekroczyłam właśnie dozwoloną prędkość o 30 km/h, ale nie przejmowałam się tym, wymijałam kolejne samochody chcąc zdążyć na ognisko u moich przyjaciół.
Po kilkudziesięciu minutach jazdy wreszcie pozostawiłam samochód na podjeździe, po czym ruszyłam do ogrodu, mały Milan bawił się w najlepsze tańcząc w piaskownicy, podeszłam szybko i podałam mu zabawkę, która szybko stała się hitem, podążyłam za nim do Shakiry i Gerarda, który trzymając na rękach kolejną pociechę rozmawiał z Cescem Fabregasem i kilkoma innymi mężczyznami, piosenkarka nieznacznie się od nich odsunęła i zawołała mnie do siebie.
- Kochana- przytuliła mnie- nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że będziemy mogły spędzić ze sobą trochę czasu!
- Oj, ja też- zaśmiałam się - ciągle tylko ta praca, a kiedy ja mogę się spotkać to ty grasz koncerty.. Wybacz spóźnienie, ale miałam niemiłosiernie dużo papierów..
- Ważne, że jesteś, nie martw się już tak! Napijesz się czegoś z procentami?
- Wiesz, że nie- uśmiechnęłam się- nie smakuje mi to..
- To chodźmy do ogniska, zaczyna robić się jakoś zimno- mruknęła i zabrała od Gerarda dziecko.
Ruszyłyśmy do ogniska, ale piosenkarka w połowie drogi się zatrzymała- możesz wziąć mojego małego bobaska i pójść do ognia? Skoczę tylko po jakieś bluzy dla nas!
- Nie ma problemu, kto jest ślicznym bobaskiem?- zapytałam, na co dziecko zaczęło rozkosznie wymachiwać rękami i śmiać się od ucha do ucha.
Nagle ktoś zaczepił ręką o mojego koka.
- Przepraszam- uśmiechnął się szczerze mężczyzna- mam nadzieję, że nic się pani nie stało?
- Nie sądzę, może wyrwałeś mi kilka włosów, ale na tym koniec.
- Takie włosy to skarb, przepraszam więc jeszcze raz, powinienem był uważać.
- Nic się nie stało- nie wiedziałam jak mam odczytać ten komplement- wszystko ze mną świetnie.
- O!- usłyszałam kolejny głos- poznaliście się już?
- Można tak powiedzieć- zaśmiałam się- Livia.
- Bojan, teraz już się znamy, a ja lecę do chłopaków, wspaniała zabawa, Shaki!- powiedział radosny i odszedł.
-Dziękuję!- zdążyła krzyknąć, ale jego już nie było- ma w sobie niesamowitą chęć do życia, nie?
- No- przytaknęłam- jest jakiś taki radosny- obserwowałam skaczącego w rytm muzyki chłopaka z nieukrywanym zainteresowaniem.
- Zawsze, co się nie stanie on widzi dobre strony- nic, tylko mu pozazdrościć.
- Oj tak- przywołałam w myślach obraz, kiedy po każdej nieudanej rozprawie leżę na kanapie i płaczę w poduszkę.




 Z OGŁOSZEŃ PARAFIALNYCH :
1. Jeśli chcesz czytać mojego bloga, proszę- dodaj go do obserwowanych, powiadamianie każdego czytelnika jest po pierwsze nudne, zajmuje strasznie dużo czasu, a po trzecie bardzo często można o kimś zapomnieć, ja wszystkie blogi, które czytam będę dodawała i w miarę wolnej chwili czytała i komentowała.
2. Nie toleruję komentarzy, które mają na celu zrobić mi tylko i wyłącznie przykrość, będą one usuwane!
3. Rozdziały najprawdopodobniej pojawiać się będą dwa razy w tygodniu, przy następnym poinformuję jakie to dni.
4. Wróciłam na bloggera po długiej nieobecności i pisaniu do szuflady, mam nadzieję, że będę bardziej systematyczna, niż zawsze.
5. Dziękuję wszystkim, którzy są ze mną, bez Was to nie byłoby to samo! ;D

3 komentarze:

  1. Wróciłaś! Nawet nie wiesz jak się cieszę. <3
    Cudownie się zaczyna, rozdział bardzo fajny.
    Czekam na nowość, buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział, czekam na więcej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo cieszę się że wróciłam, tęskniłam za Twoimi opowiadaniami <3
    Co do tego to musze przyznać, że z Bojanem wcześniej czytałam może ze 2-3 ale szczerze, to nie darzę go jakąś ogromną sympatią. Może dzięki Tobie się do niego przekonam? Co do rozdziału bardzo ciekawie opowiadanie się zapowiada. Czekam na kolejny post ;*

    OdpowiedzUsuń