środa, 18 lutego 2015

V

Wyspałaś się?
Po przeczytaniu tego smsa od razu miałam ochotę przenosić góry, siedziałam już w biurze, na wieszaku wisiał mój beżowy płaszcz wraz z przekładanymi przez rękawy rękawiczkami i wielkim kraciastym szalikiem, którego równie dobrze mogłabym używać jako koca. Kawa stała na swoim miejscu, a ja właśnie umawiałam się na kolejne spotkanie z Bojanem. Na polu było bardzo zimno, chociaż na śnieg się nie zanosiło. Zamarzałam więc czekając na niego na parkingu pod kinem, na szczęście pojawił się dość szybko, weszliśmy więc razem do środka i kupiliśmy bilety. Do tej pory nie wiedziałam, na co pójdziemy, ale jednego byłam pewna, przenigdy żaden chłopak nie zabierze mnie na film romantyczny. Jak bardzo się myliłam? Wylądowaliśmy na "if I stay", tyle chyba wystarczy, był to seans, który Bojan wynajął wyłącznie dla nas, więc na sali byliśmy tylko my. Oczywiście z filmu wyszłam zalana łzami.
- Hej..- mruknął kucając przy mnie- nie płacz..
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj- otarł mi łzy kciukiem i podał chusteczkę- trzymaj, Mała, bo się rozchorujesz...
- Dziękuję.. - szepnęłam.
Po 10 minutach wyszliśmy z kina, zaproponował spacer, więc się zgodziłam. Szliśmy i rozmawialiśmy, mijaliśmy wielu ludzi, a on zatrzymał się przy kobiecie sprzedającej róże.
- Poczekaj tu- powiedział, a sam do niej podszedł.
Po chwili wrócił trzymając w dłoniach piękny bukiet herbacianych kwiatów.
- Dziękuję- szepnęłam.
Najpierw dość nieśmiało przysunął się do mnie, niepewnie spojrzał w moje oczy i mnie przytulił. To była jedna z najlepszych opcji, jaką mógł wybrać w zimie.
- Twoja dłoń pasowałaby idealnie do mojej....- szepnął.


Cała w skowronkach przyszłam w piątek do pracy.
- Livia! Słyszałem, że nieźle dogadałaś mężowi naszej klientki na rozprawie!- zaczepił mnie Travis.
- Też tak słyszałam- mówiłam ucieszona.
- Jesteś wizytówką naszej kancelarii- zaśmiał się.
- Więc muszę być warta miliony- odpowiedziałam- wybacz, muszę iść, bo chciałabym dzisiaj szybciej wyjść..
- Randka?- zapytał.
- Może i tak-. uśmiechnięta odeszłam.
Tym razem nie miałam wiele pracy, więc spędziłam nawet chwilę czasu na facebooku.
Może drugie śniadanie?
Zawibrował mój telefon.
Chętnie
Odpisałam.
Wyjdź przed biuro
I już po chwili miałam na sobie czapkę, parkę i szalik. Wyszłam krzycząc głośne "wrócę za jakąś godzinę", zbiegłam po schodach i otwarłam drzwi, wyszłam na dwór, ale nikogo nie było, lekko zdezorientowana wyciągnęłam telefon, kiedy ktoś nagle zaszedł mnie od tyłu.Krzynkęłam, ale zatkał mi usta dlonią, znowu poczułam wspaniały zapach perfum calvina klaina.
- Nie bój się, przy mnie nie masz czego- zaśmiał się słodko- to dla ciebie- wyjął zza pleców piękny bukiet róż.
- Ojej..- przytuliłam go- to takie miłe...
Po tym, co wczoraj się stało nie miałam żadnych oporów, żeby go przytulać, w sumie mam ochotę robić to ciągle, ale próbuję się hamować. Kiedy jednak to się zdarzy to odpływam i to Bojan musi mnie lekko od siebie odpychać, tracę nad sobą panowanie!

- Wiesz.. widziałem cię kilka razy z Gerim Deulofeu i jakimś innym chłopakiem... coś was łączy?- zapytał w pewnej chwili.
- Nie sądzę- zaczęłam się śmiać.
- O co chodzi?- zapytał.
- To moi bracia- wydusiłam między salwami śmiechu.
- Bracia?- uśmiechnął się niepewnie- dlaczego macie inne nazwiska?
- Mój tata .. jakby to powiedzieć- zamyśliłam się- nie miał jednej partnerki dłużej, niż 3 lata- zaśmiałam się- mam 6 braci.
- I każdy ma inną matkę?- zaciekawił się.
- Nie, jeden jest moim rodzonym bratem, a reszta każdy ma inną.
- Ale jazda.. A kim w ogóle jest Twój ojciec?
- Na pewno go znasz- zdusiłam śmiech- Pichi Alonso, mówi ci to coś?
- Nowy trener reprezentacji- zaśmiał się- jak się nazywają twoi bracia?
- Czekaj, żebym nikogo nie pominęła, Santiago, Casper- zaczęłam wyliczać na palcach- Javier, Nate, Gerard i David.Santi gra w La Masii, Casper urodził się w  NY, ale teraz mieszka w Londynie i kumpluje  się z Fernando Torresem, Javier też jest piłkarzem, Nate to dyrektor marketingu w jakiejś wielkiej korporacji, Geriego już znasz, a David jest z nas najstarszy i mieszka w Holandii, jest psychologiem w Ajaxie, pewnie jego też znasz.
- Imponująca rodzina.. to który jest twoim bratem?
- Nate, albo jak wolisz Nathaniel.
- Wiesz..- zaczął- to dobrze, że z żadnym z nich nie chodzisz- szliśmy obok siebie w stronę pracy, złapał mnie lekko za rękę i czekał jak zareaguję.Wsunęłam twarz do komina i uśmiechnęłam się, wszystko w mojej głowie krzyczało "TAK!", byłam tak szczęśliwa, że mogłabym zrobić w tej chwili wszystko. Sama lekko ścisnęłam jego rękę, jednak po chwili moje małe szczęście minęło,  bo dotarliśmy do miejsca mojej pracy.
- Cześć- powiedziałam.
- Cześć- szepnął prosto do mojego ucha, pocałował mnie w policzek i odszedł, a ja jeszcze chwilę stałam na mrozie i patrzyłam w ślad za nim.

2 komentarze:

  1. Fajnie że tak szybko dodałaś następny. Rozdział pierwsza klasa. Jest więcej Liv i Bojana - super.
    Pozdrawiam.
    Zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że tak krótko, ale rozdział bardzo mi się podobał. Livia ma charakterek, a do Bojana przekonuje sie coraz bardziej! I to dzięki Tobie. czekam na kolejny ;*
    P.S. Przepraszam za spam.
    Serdecznie zapraszam na czwarty rozdział na http://powiedz-kocham.blogspot.com/ oraz na nowy, trzeci rozdział po półrocznej przerwie na http://entre-los-mundos.blogspot.com/ pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń