środa, 18 marca 2015

VIII

-Bojan Krkić Junior- usłyszałem ostry krzyk Gerarda wchodzącego do mojego mieszkania jak zawsze- bez pukania.
- Wyłaź!- warknął drugi głos, chyba Xaviego.
Siedziałem właśnie w łazience i próbowałem bezszelestnie otworzyć okno parterowego domku, w którym pomieszkiwałem na czas znalezienia nowego penthouse."Dlaczego nigdy nie używam zamka?"- pomyślałem wściekły na siebie. Okienko zapiszczało, widocznie dawno nie było oliwione, ale to wystarczyło, żeby wiedzieli gdzie jestem.
- Ty przez pole, ja drzwiami- usłyszałem szept Gerarda i już wiedziałem, że jestem w pułapce.
- Wychodzę- skapitulowałam i z podniesionymi rękoma wymaszerowałem z toalety.
- Chodź tu gnojku- Gerard złapał mnie za fraki i zatargał do salonu- zachowałeś się jak skończony debil.
- Zdajesz sobie sprawę, że to było półtora miesiąca temu? Nie wiedziałeś wcześniej?
- Nikt nie wiedział, Bojan, dopiero dzisiaj Andres powiedział, że nie pożegnałeś się z nią na lotnisku, a na pytanie dlaczego cię nie ma odpowiedziała tylko wzruszeniem ramionami. Tłumacz się!- rzucił mną lekko o sofę.
- Miała wyjechać, nawrzeszczałem na nią i powiedziałem, żeby była szczęśliwa z kimś innym, gdzieindziej, chciałem to jakoś odkręcić, ale nie wiesz nawet jakie to ciężkie przyznać się do błędu.
 - Słucham- w międzyczasie zadzwonił jego telefon- Hej Liv, siedzę z Xavim i Bojanem, ale nie ma sprawy. Skoro tak twierdzisz. To cześć- zakończył rozmowę.
- Wiesz.. Ciężko zrobić ten pierwszy krok, ale czasem warto. Boisz się odrzucenia. Od razu z góry zakładasz, że Ci się nie uda, a tak naprawdę musisz w to uwierzyć. Powiedzieć sobie, że dasz radę i spróbować, tylko wtedy dowiesz się czy naprawdę było warto- odezwał się milczący do tej pory Hernandez.
- Tylko jak mam to naprawić? Pewnie już nie chce mnie znać.
-  Powiedz jej czasami, że jej oczy Ci się podobają czy też, że ładnie jej w tym ciuchu. Wspomnij, że jej włosy dzisiaj ładnie się układają lub jej uśmiech jest zniewalający- powiedział Gerard- ale najpierw z nią porozmawiaj, co, teraz, kiedy wróciła będziecie mijać się na ulicy witając się tęsknymi spojrzeniami, ale przechodząc bez nawet "cześć"? To żałosne.
- Ale..
- Jesteś mężczyzną, czy nie?- Xavi uderzył mnie dość mocno w ramię.
- Podobno jestem, ale czuję się jak jakaś zasrana pizda. Może spotkaliśmy się przez przypadek i tak naprawdę to nie miało sensu?
- Przypadki nie istnieją, nic nie dzieje się bez przyczyny.

Po ich wyjściu wziąłem do ręki telefon, odszukałem jej numer i wcisnąłem "napisz wiadomość". Nie myślałem, co piszę, później chciałem ją wysłać, ale przy potwierdzeniu się ocknąłem, przeczytałem to szybko.

Brakuje mi tych rozmów, brakuje mi naszego głupiego gadania, brakuje mi Ciebie. rozumiesz?

Wcisnąłem klawisz kasowania i rzuciłem telefonem o ścianę, "jestem beznadziejnym tchórzem "- pomyślałem.. a najgorsze było to, że chyba się nie myliłem.


Następnego dnia wieczorem graliśmy mecz, zwyciężyliśmy gładko, bo aż 4:0, wszedłem z ławki w 60 minucie, a schodzący Messi powiedział do mnie:
- Ona tutaj jest, w loży vipów, mam nadzieję, że tego nie zmarnujesz.
Po meczu spędziłem dobre dwie godziny w szatni. Wiedziałem gdzie jest i co robi, ale bałem się wyjść z ukrycia, kiedy w końcu się odważyłem ruszyłem w kierunku boiska, siedziała tam nadal z oplecionymi rękoma nogami, dość mocno o czymś myślała. Odpłynęła.
Założyłem jej na plecy swoją kurtkę, ale nie zareagowała, usiadłem obok, również żadnego odruchu, a ja siedziałem i patrzyłem na jej idealną twarz. Minęła może godzina, kiedy ocknąwszy się z letargu zapytałem:
- Kiedy wróciłaś?

1 komentarz:

  1. Xavi, tak bardzo dobrze umie zmotywować człowieka! Też mam nadzieję, że nie zmarnuje szansy, którą dostał! Czekam na kolejny;*
    P.S. Przepraszam za spam: 5 rozdział na http://powiedz-kocham.blogspot.com/ zapraszam ; *

    OdpowiedzUsuń